* Bruno *
Czyż pod stołem, który nas dzieli,
nie trzymamy się czasem tajnie
za ręce wszyscy razem,
żeby tak w ogóle mogło być fajnie.
Bruno, Bruno, ty pewnie
na hulajnodze pędzisz
po parapetach miasta dziwnych ulic,
nasączonych magią wiatru,
wśród kolorowych zachwytu ptaków.
W dole gęby subiektów
przecierają zaspane oczy.