* Dramat w garniturze *
Razu pewnego, w garniturze mała wesz się zalęgła
i sprytnie pomieszała horyzonty umysłowe w obu rękach.
Prawica poruszona dogłębnie zaczęła lewicę wykręcać.
Lewica nie pozostała dłużna i nuże, drapać prawicę i szczypać
Na pomoc lewicy wyruszyła nawet sztuczna szczęka.
Ta pogryzie paluchy prawicy, choćby miała sapać i stękać.
No i dokopała na forum międzynarodowym jedna ręka drugiej ręce,
bo z tej awantury po prostu nie mogło wyniknąć nic więcej.
I tak na oczach gawiedzi, garnitur się przetransformował,
że nawet projektanci mody nie wiedzieli, gdzie dupa, gdzie głowa.
Pozostała jeszcze tylko pragmatyczna formalność -
Kiedy ręka z ręką będą się zawile w garniturze mocować,
złodziej zwędzi portfel i w ciepłych krajach się schowa.
Morał z tej bajki jest taki, że lepiej obiema rękami
złodzieja zręcznie ucapić, odebrać mu to co ukradł
a jeszcze przesłuchać czule w kwestii adresów, kontaktów...
I dopiero wtedy znowu zacząć się nawzajem kopsać,
kiedy już rodzimego biznesu będą stały piramidy,
przynajmniej tak wielkie jak sławna piramida Cheopsa.
A na wesz, nawet gdyby uprzejmie wywoływała majaki i zwidy,
dobrze zrobi państwowa troska o kulturę, higienę i socjal.