* REKLAMA HIPEROBNOŚNA *

Hipotetyczny pomysł dla głodujących kreatywnych.

Agent reklamowy reklamy hiperobnośnej, zdobywa sympatię przechodnia, daje się zaprosić na herbatkę... By wreszcie w odpowiednim momencie odtworzyć wyuczone reklamy. A ile mu się uda odtworzyć, zanim gospodarz wyrzuci go za drzwi, tyle naliczy jego cyfrowe urządzenie analityczno - statystyczne wpięte w klapie i tyle zapłacą mu zleceniodawcy, ile to urządzenie naliczy.
A wyrzucany za drzwi, będzie jeszcze czepiał się wieszaka na ubranie, klamki, framugi wykrzykując reklamy, by wkleić do podświadomości klienta jak najwięcej reklam.
Zawodowi agenci reklamy hiperobnośnej wyposarzaliby się w specjalne ochraniacze, kamizelki nożokuchennoodporne, kask przeciwsiekierny... itp
Byłaby to kwestia profesjonalizmu i BHP.
Szeregi młodszych agentów i skautów reklamy działaliby w trybie ruchu ulicznego. Wstrzeliwując zakontraktowane marki i hasła reklamowe do podświadomości przechodniów chodzących luzem. Coś jak "Lody, lody, lody, dla ochłody", albo "noże ostrzę, noże ostrzę"... Tylko że reklama hiperboliczna, od Ferrari, poprzez Rolexa, na hot-dogach i usługach niższych, nieograniczonym zakresem marek i produktów przenikałaby do podświadomości klienta, jeszcze bardziej bezpośrednio, niż reklama konwencjonalna.
Już tam jakiś zawodowy filozof, na zlecenie, dorobiłby do reklamy hiperobnośnej ideologię, a profesjonalni psychologowie, znaleźliby zdrowe aspekty nowego typu kontaktów międzyludzkich.
A jakiż byłby to biznes na bezrobotnych, którzy daliby się przeszkolić, a jak rząd odpocząłby od ciągłego utyskiwania na brak miejsc dla rąk do pracy. A gdyby powiązać reklamę hiperobnośną z przemysłem usług towarzyskich, można by było zmienić obraz ulicy, a może nawet świata.