* Pieskolaptop *


W niedalekiej przyszłości pieskolaptop chodził przy nodze,
nosił teczkę, zakupy, telefon... Nawet gdyby zatrzymał się gdzieś,
żeby coś sobie przeliczyć, lub zaktualizować się z jakimś innym
pieskolaptopem w parku, zawsze wracał do nogi swego pana.
Bo co do centymetra miał na GPS jego położenie.
Pieskolaptopy były różnej wielkości, jedne podobne do pudla,
drugie do rottweilera... Niektóre uzbrojone, aby obronić właściciela.
Gdyby na przykład, ktoś podniósł na właściciela rękę, pieskolaptop
obciął by ją laserem. Ale to był zbędny wydatek.
Pieskolaptop obronny był bardzo drogi, a i tak całkowity
monitoring uniemożliwiał zachowania nietypowe, a co dopiero niebezpieczne.
Roboty policyjne nie żartowały, a przepisy mówiły wyraźnie.
Dlatego pieskolaptopy obronne kupowali bogaci hobbyści, kolekcjonerzy
i snoby, głównie po to, aby wyróżniać się na spacerze przed kamerkami.
Później pieskolaptop został wchłonięty technologicznie.
I tylko niektóre egzemplarze schowano w muzeach.
A triumfy święcił wysokorozwinięty koszyk na zakupy.
Który ze zwykłego koszyka na zakupy uzyskał mobilność,
następnie automobilność... żeby przyciągnąć dzieciaki,
lubiące jeździć wszystkim czym da się jeździć, żeby dzieciaki
przyciągnęły rodziców, do jeszcze większych sklepów,
po których już trzeba było jeździć elektrycznymi automobilnymi
wózkami na zakupy, bo aleje z towarami ciągnęły się kilometrami.
Pół kilometra serów, kilometr dżemów, 300 metrów bułeczek,
1500 metrów rowerów...
Po prostu trzeba było jeździć, bo nie starczyło by doby by zrobić zakupy.
Ale to nie był koniec rozwoju wózka na zakupy.
Na skutek połączenia pieskolaptopa z mobilnym wózkiem sklepowym,
powstał samodzielny multirob domowy, dzięki któremu użytkownik mógł
załatwiać wszystkie sprawy bez wychodzenia z domu.
Bo za pomocą twarzowego systemu multimedialnego w postaci monitora,
kamerki, mikrofonu i głośników audio, właściciel zdalnie porozumiewał się
z otoczeniem swojego multiroba, miał horyzontalny widok i dźwięk 4D.
Użytkownik mógł kupować sprzedawać i rozmawiać video z pieskolaptopami
znajomych, gęba w gębę, monitor w monitor,, pójść do teatru,
a nawet na randkę.
A wszystko to bez wychodzenia z domu, zdalnie, za śmiesznie małą opłatą
na utrzymanie szybkich łączy.
Zwyczaj nie wychodzenia z domu przyjął się, bo dzięki nowoczesnym hełmom
wirtualnym, z wersji wirtualnej spaceru, użytkownik miał więcej mocnych
doznań, wrażeń i wzruszeń niż z nieco brudniejszej, hałaśliwszej
i bardziej śmierdzącej niż na video, rzeczywistości niewirtualnej danego
spaceru, o kolorach po prostu słabszych, niż te żarzące się w pixelach.
I tak to synteza pieskolaptopa i mobilnego wózka sklepowego w taniego,
wydajnego i inteligentnego multiroba domowego zmieniła charakter życia
społecznego użytkowników z wyskokowego i turystycznego na absolutnie domatorski.